2/26/2012

Tunezja cz. I , Monastyr

Nigdy nie byłam fanką wyjazdów zorganizowanych i był to pierwszy wyjazd z biura podróży, który bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie zdecydowałabym się na niego gdyby nie oferta last minute i pomysł mojej Przyjaciółki. Nie żałuję i polecam! bo wcale nie wyniosło nas to tak drogo!

Tunezyjskie posty rozpocznę od Monastyru, jeśli ktoś woli Monastiru. To własnie niespełna 3 km od tej miejscowości mieścił się nasz hotel. Dojazd do centrum miasta nie był trudny, można było wybrać lokalny autobus (my z niego skorzystaliśmy i niezwykłą rzeczą był kasjer siedzący z tyłu autobusu sprzedający bilety. Wszyscy grzecznie do niego podchodzili i kupowali bilet. Na polskie pieniądze cena biletu była bardzo niska jakieś 80 groszy.), można też było pojechać taksówką (taksówki w Tunezji są żółte jak te nowojorskie) lub pojechać lokalnym pociągiem, które nazywane jest metrem (mieliśmy okazję nim jechać, ale o tym w następnym poście).

Monastyr jest to około 36-tysięczne miasto znane przede wszystkim jako miejsce urodzenia pierwszego prezydenta niepodległej Tunezji - Habiba Bourguiby. To własnie w Monastyrze znajduję się jego mauzoleum, w którym spoczywają jego szczątki. Mauzoleum urządzone jest z dużym przepychem. W głównej sali znajduję się sarkofag, prawdopodobnie wykonany z marmuru, a nad nim wisi ogromny kryształowy żyrandol.
        mauzoleum, zdecydowanie wyróżnia się spośród zaniedbanych i zniszczonych budynków Monastyru





Ciekawym miejscem, które warto zobaczyć się ribat, zamek obronny, który wznosi się zaraz nad brzegiem morza. Jest to bardzo duża budowla, wielokrotnie przebudowywana. Co ciekawe budowla ta była przebudowywana na potrzeby filmu... Żywot Briana Monthy Pytona. Równie zaskakujący może być fakt, że do budowy ribatu użyto kolumn z ruin Kartaginy. Swoją drogą w samej Karteginie nie pozostało wiele do zwiedzania (ale o tym w innym poście). Z wieży ribatu rozciąga się cudowny widok na morze i panoramę Monastyru. Jednak trzeba uważać bo zabezpieczenia są raczej kiepskie i można z zachwytu spaść z dużej wysokości ;). Bilet wstępu to 5 DT (około 10zł), studenci z kartą ISIC wchodzą za darmo! (warto mieć tą kartę prawie wszędzie daje możliwość bezpłatnego wstępu).

                                                                       ribat

 osioł - bardzo popularny środek transportu nawet w mieście. I to mnie urzekło w Tunezji, nikt niczym się nie przejmuję, chodzisz jak chcesz, jeździsz jak i czym chcesz... Np. nazwanym przeze mnie pierdzi-kółkiem ...





Na koniec ja... Powiedzmy, że było ciepło ;)


Następny post to Tunis i Kartagina. :) i tak dotrwam do wiosny, oglądając zdjęcia z Tunezji i wspominając. 

2/23/2012

I'm come back

Niespełna tydzień temu wróciłam z Tunezji. Była to jedna z najlepszych, najpiękniejszych podróży w moim życiu. Spotkałam cudownych ludzi, widziałam niesamowite miejsca i jadłam przepyszne potrawy. Nie miałam głowy i siły do napisania notki na blogu. Po powrocie dopadło mnie straszne zapalenie ucha i leżę w łóżku. Gdy przestaje boleć ucho oglądam zdjęcia i wracam wspomnieniami do ciepła, palm i poranków na balkonie z widokiem na morze... Najbliższe notatki na blogu to będą relację i zdjęcia z Tunezji.
Mały przedsmak, a ja idę dalej się kurować. :)

2/09/2012

travel

walizka spakowana (uwielbiam pakowanie), paszport czeka, aparat, karta pamięci i lecę. Wybieram się w cieplejsze miejsce, oderwać się na chwilę od zimy, mrozu i Warszawy. Wracam za tydzień i wtedy napiszę gdzie byłam. Zgadujcie :) będzie ciepło, ale nie gorąco, palmy, zabytki, wielbłądy i dziki ląd. :)





zdjęcia pochodzą z: weheartit.com

2/08/2012

party

urodziny i przyjęcie były już dawno. Oby więcej takich urodzin, niespodzianek, towarzystwa i śmiechu.
Przeżyłam dziś straszne męki w pociągu, ale powinnam się przyzwyczaić, że moje podróże z domu do Warszawy trwają zaskakująco długo i zawsze jest jakaś awaria. Zmęczona czytam o pewnym odległym kraju, ale o tym jutro...







2/02/2012

Home sweet Home!

wolne! Przyjechałam do domu. Sesja się skończyła i mam najdłuższe ferie w życiu. Przez najbliższe dni zaszywam się w domu, gotując, jedząc, czytając i głaskając mojego Kota.

Niebawem wrzucę zdjęcia z urodzin przyszywanego Barta. :) a teraz idę odpoczywać :)